Odnajdźmy sens życia
Po co? Czy to ma jakiś sens? Jakże często takie pytania pojawiają się w ciszy naszych serc. Zastanawiamy się nad sensownością naszych działań, a nawet całego naszego życia. Szukamy jego głębszego znaczenia, wartości i sensu. Znalezienie odpowiedzi jest konieczne, aby nie poddać się trudnościom codziennego życia, by nie ulec zniechęceniu i nie wpaść w otchłań rozpaczy.
Spójrzmy na Maryję, której przykład życia prowadzi do odkrycia sensu naszej chrześcijańskiej egzystencji. Poddajmy się Jej prowadzeniu, abyśmy poznali piękno i godność naszego życia
Ktoś chciał mojego istnienia
Pytanie o sens życia ściśle wiąże się z jego początkiem. To nie przypadek sprawił, że pojawiłem się na ziemi, ale ktoś chciał mojego istnienia. Tym Kimś jest Bóg. To On od wieków wybrał mnie i umiłował, a gdy nadeszła moja godzina stworzył mnie i umieścił w określonym miejscu historii. Z miłości obdarzył mnie życiem i powołał do pełni szczęścia w wieczności razem z Nim. Nic nie zdoła odebrać sensu mojemu życiu, jeśli będę zanurzony w Bogu, w Jego miłości, jeśli tą miłością będę żył.
Głębię Bożego powołania i obdarowania podziwiam w Maryi, którą anioł Gabriel pozdrowił jako „Pełną łaski”, Umiłowaną przez Boga i przez Niego wybraną na Matkę Zbawiciela. Odwieczny Bóg powołał Maryję do życia i wskazał Jej drogę, którą miała podążać. W tym powołaniu i w tej drodze tkwi cały sens Jej życia. Na Boże wezwanie odpowiedziała wiernością Służebnicy Pańskiej.
Umacniam sens mojego życia wtedy, gdy kontempluję Bożą miłość objawiającą się w darze mojego zaistnienia na świecie.
Słucham, aby zrozumieć
W trudzie odkrywania sensu życia ważne miejsce zajmuje słuchanie Boga, bo żeby zrozumieć dlaczego żyję, muszę poznać Boży zamysł co do mojej teraźniejszości i przyszłości. Tylko Bóg zna scenariusz mojego życia. Nie mogę sensownie żyć, jeśli nie będę wiernie realizował Bożej woli, która ma mnie przecież doprowadzić do szczęścia wiecznego. Nie mogę ryzykować, wybierając samemu ścieżki życia, bo wtedy łatwo się zagubić w świecie. Muszę uważnie wsłuchiwać się w Boże natchnienia, aby wiedzieć, którędy iść i jak żyć, aby wszystko, każdy dzień i każdy czyn, miało sens.
Czyż Maryja nie uczy nas takiej właśnie postawy słuchania? Podziwiamy Jej zasłuchanie w czasie zwiastowania, kiedy rozmawia z Bogiem – słucha i pyta. Słuchając Bożych słów, przyjmuje je do serca, rozważa i wypełnia. Poddaje się Bożemu prowadzeniu, choć czasami przyjdzie Jej kroczyć drogą w ciemnościach i w cierpieniu. Wie jednak, że w wierności Bożej woli tkwi sens Jej życia. Idzie naprzód, bo miłuje.
Kocham, więc jestem
O mojej tożsamości przekonują dokumenty, świadkowie, moje wyjaśnienia, ale tym, co wyraża ją najpełniej jest miłość. Tak bowiem zaplanował Bóg, abyśmy życie wypełniali miłością do tego stopnia, by ona określała naszą tożsamość i nadawała sens naszemu życiu. Stąd też słowa: kocham, więc jestem, stanowią o mojej tożsamości, ale też wyznaczają program życia. Im bardziej kocham, tym bardziej jestem człowiekiem, Bożym dzieckiem. Im więcej we mnie miłości, tym wyraźniej ukazuję Oblicze Boga, który jest Miłością. W tym tkwi cały sens moich codziennych wysiłków, które mają znaczenie tylko wtedy, kiedy naznaczone są miłością.
Przy Maryi uczę się miłowania. Razem z Nią idę z pośpiechem w stronę człowieka, aby mu pomóc, przekazać Dobrą Nowinę, pocieszyć, opatrzyć rany, podnieść z upadku, rozbudzić na nowo nadzieję, umocnić w wierze, przywrócić sens jego życiu.
Świadomi zatem sensu naszego życia, idźmy naprzód mocni wiarą i miłością! Z nadzieją spoglądajmy w niebo, bo tam właśnie sens naszego „teraz” znajduje swe pełne wypełnienie.