Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jesteśmy ludźmi wierzącymi. Otrzymaliśmy łaskę wiary w sakramencie chrztu świętego i od tego momentu podążamy jej drogą. Co to oznacza? Jakie powinno być życie osoby wierzącej? W jaki sposób mamy rozwijać wiarę? Jeśli odpowiedzialnie traktujemy dar wiary, to będziemy chcieli każdego dnia żyć według jej wskazań.
Człowiek wiary dziękuje Bogu każdego dnia za jej dar. Wie bowiem, że dzięki wierze jego życie ma sens, bo nie zamyka je ziemski horyzont. Przed osobą wierzącą wyraźnie ukazuje się bowiem perspektywa szczęśliwego życia wiecznego. Wiara w Boga kieruje ludzkie oczy i serce w stronę wieczności, która nie jest nicością, ale Miłością. Przekonanie o tym sprawia, że każda chwila ziemskiej wędrówki jest radosna, gdyż przybliża do szczęśliwej wieczności. Spontanicznie zatem wyrywa się z serca słowo ‘dziękuję’, które kierujemy ku Bogu.
Wierzący jest świadomy tego, że Bóg go kocha. Jakże jest to ważne odkrycie! Świadomość bycia kochanym pozwala łatwiej pokonywać trudności dnia codziennego i przetrwać nawet najbardziej tragiczne wydarzenia w życiu. Jeśli Bóg mnie miłuje, to czegóż mogę się obawiać czy lękać? Dzięki Bogu jestem na tej ziemi bezpieczny. Każdego dnia mogę mówić: wierzę, że jestem kochany. Wtedy też odkrywamy piękno życia, nawet jeśli naznaczone jest cierpieniem, chorobą, kłopotami… Źródłem tego piękna jest bowiem Bóg, Twórca i Dawca życia. Wierzę, że na ziemi nie jestem przypadkiem, ale że od początku Bóg chciał mojego istnienia. I chce, abym z Nim przebywał przez całą wieczność.
Człowiek wierzący w Chrystusa trwa w zjednoczeniu z Nim. Wierzyć bowiem nie oznacza podtrzymywać zewnętrznej relacji z Bogiem, ale trwać w ścisłej więzi z Nim. To zjednoczenie nazywa się stanem łaski uświęcającej. Troska o czystość serca, unikanie grzechu jest znakiem odpowiedzialnego życia łaską wiary. Kto nie dba o życie w łasce uświęcającej, ten nie traktuje poważnie daru wiary. Bez pielęgnowania przyjaźni z Bogiem, wiara słabnie i zamiera, zaś żywa więź z Bogiem wiarę umacnia. Każdy dzień jest nam podarowany, abyśmy żyli w zjednoczeniu z Bogiem i cieszyli się Jego obecnością w sercu.
Kto wierzy w Boga, ten Go kocha. To właśnie temperatura miłości serca osoby wierzącej jest miarą jego wiary. Chodzi o miłość bezwarunkową, całkowitą i bezinteresowną. Nie można Boga kochać połowicznie, ale całym sercem. W tym umiłowaniu Boga odnajdujemy nie tylko radość i szczęście, ale też głęboki, wewnętrzny pokój. Wiemy, że trwając w miłości Boga, przebywamy już w niebie! Szczęśliwa przyszłość w niebie będzie przecież polegała na miłowaniu Boga i doświadczaniu Jego miłości. Im bardziej dbamy o tę miłość na ziemi, tym bliżej jesteśmy nieba. W szarej codzienności łatwo ulec pokusie, aby szukać radości w miłowaniu rzeczy przemijających. Należy czuwać, aby nie dać się zwieść, lecz traktować sprawy tego świata tak, aby służyły nam w osiąganiu nieba, w przybliżaniu się do Boga. Wznośmy oczy ku górze, ale nie odrywajmy nóg od ziemi! Wpatrywanie się w niebo oczami serca nie musi oznaczać, że lekceważymy rzeczy doczesne. Wręcz przeciwnie, im bardziej tęsknimy za niebem, tym poważniej i odpowiedzialniej traktujemy życie na ziemi.
Miłość ku Bogu sprawia, że człowiek wierzący umie rozpoznawać Go na twarzach ludzi. Nigdy bowiem ten, kto prawdziwie kocha Boga, nie odwraca się od ludzi, ale ich szuka, ku nim podąża, aby okazać im miłość. Najważniejszym sposobem miłowania Boga jest miłość bliźniego. O tym uczy Pan Jezus bardzo wyraźnie. Serce wierzące jest otwarte na bliźnich, zawsze gotowe, aby im pomóc. Im ktoś jest bliżej Boga, tym jest bliżej ludzi. Najlepszym przykładem takiego człowieka jest Maryja, najbliższa Bogu i najbliższa ludziom. Droga wiary staje się wtedy drogą miłości, na której człowiek spotyka Chrystusa obecnego w ludziach: Cierpiącego w cierpiących, Smutnego w zasmuconych, Opuszczonego w opuszczonych, Wzgardzonego w poniżanych, Głodnego w głodnych, Spragnionego w spragnionych, Samotnego w samotnych, Uwięzionego w więźniach, ale też Radosnego w radosnych, Szczęśliwego w szczęśliwych… W każdym człowieku możemy odnaleźć jakieś oblicze Chrystusa. Potrzeba tylko oczu wiary.
Znakiem żywej wiary jest pragnienie rozmawiania z Chrystusem. Kto nie ma dla Niego czasu, tego wiara jest martwa. Jeśli wierzę, że On jest obecny we mnie i przy mnie, to czymś naturalnym dla kochającego serca jest to, aby z Nim porozmawiać. O czym? Praktycznie o wszystkim, bo przecież z ukochaną osobą chcemy się dzielić wszystkim. Jeśli zatem kochamy Chrystusa, to chcemy Mu o wszystkim opowiadać. O radościach i smutkach, o sukcesach i porażkach, o planach i marzeniach, o ludziach, o świecie… Każdy podjęty temat jest wtedy dobry, bo zrodzony z miłości, z serca, które kocha. W taki sposób należy rozumieć modlitwę człowieka wierzącego. A jeśli rozmawia się z Bogiem, to wtedy łatwiej rozmawiać też z ludźmi, z szacunkiem i cierpliwie. Łatwiej też znaleźć odpowiednie słowo dla każdego, kto go potrzebuje. Słowo pociechy, umocnienia, rady, nadziei… Będą to bowiem słowa wydobywane z kochającego serca, które wierzy, że czynienia dobra jest drogą do nieba.
Człowiek wiary nie zaniedbuje troski o rozwój wewnętrzny. Zwykle wiele czasu i wysiłku poświęcamy, aby dbać o swój rozwój intelektualny (nauka), kulturalny, materialny (praca), społeczny (kariera), ale nie wolno nam zapominać o rozwoju duchowym. Dotyczy on kształtowania swojego wnętrza, postaw i zachowań zgodnie z Bożymi przykazaniami. Pomaga w tym uważne wsłuchiwanie się w Boże słowo, lektura książek religijnych, studium katechizmu, a przede wszystkim codzienny wysiłek, aby wszystko czynić tak, by się Bogu podobać. Zostaliśmy stworzeni przez Boga jako ludzie piękni, to znaczy ukształtowanymi duchowo według Bożego zamysłu. To zadanie, które otrzymaliśmy na całe życie. Polega ono na tym, aby współpracować z Bogiem i pozwalać Mu wciąż nas doskonalić na miarę, którą dla nas przewidział. Można to nazwać drogą do świętości. Nie jest ona przecież zarezerwowana dla niektórych, ale przeznaczona dla wszystkich, których Bóg powołał do siebie. A człowiek wierzący może i powinien czuć się powołany na tę drogę ku pełni świętości, bo przecież tylko ona prowadzi do nieba.
Wiara na co dzień wyraża się w całkowitym zawierzeniu wszystkiego Bogu. Tylko całkowita ufność, którą obdarzamy Boga, jest znakiem autentycznej wiary. Jak mogę wierzyć w Boga, jeśli Mu nie ufam? Jeśli nie godzę się na drogę, którą On mi wskazuje? Nie można wtedy mówić o wierze w Boga, ale najwyżej o lęku przed Bogiem. A lęk może paraliżować i oddalać od Boga. Choć, owszem, czasem może być początkiem głębokiej wiary. Ważne bowiem, aby uwierzyć w Bożą miłość, powierzyć się jej i zaufać. Tylko miłość pokonuje wszelki lęk. Kiedy w życiu dotykają nas cierpienia, choroby, nieszczęścia, kłopoty, to wtedy szczególnie potrzebujemy postawy zawierzenia. Zawsze przecież jesteśmy w rękach Boga, zawsze w Jego kochającym Sercu. On nigdy nas nie zostawia samych, nigdy nie opuszcza, ale jak kochająca matka czuwa przy nas i wspiera nas, ratuje, umacnia, wskazuje drogę. Wszystko przecież dla nas uczynił: stworzył dla nas świat, posłał do nas swojego Syna i wciąż przychyla nam nieba, a to oznacza, że jest gotów wszystko uczynić, aby nas bezpiecznie przeprowadzić przez ten świat i wprowadzić do radości nieba. Czy w to wierzymy? Jeśli tak, to codziennie podajmy Bogu dłoń i pozwólmy się prowadzić po ścieżce naszego życia. Oto przed nami droga, idźmy nią razem z Bogiem. Przypomnijmy sobie polskie pożegnanie/życzenie: „Idź z Bogiem”. Tak, człowiek wiary podąża przed siebie tylko z Bogiem, bo wie, że tylko wtedy dotrze do celu ziemskiej wędrówki.
Drodzy Czytelnicy! Idźmy razem drogą wiary, bo to najpiękniejsza życiowa wędrówka. Powierzmy się Matce Bożej Licheńskiej i uczmy się od Niej całkowitego zawierzenia Bogu.
Bardzo dziękuję za życzliwość dla naszego Centrum Formacji Maryjnej, dziękuję też za modlitwę i wsparcie materialne. Dzięki Wam to Maryjne dzieło istnieje i rozwija się.
Pozdrawiam serdecznie i zapewniam o modlitwie przed Obliczem Matki Bożej Licheńskiej.
ks. Janusz Kumala MIC
Dyrektor Centrum Formacji Maryjnej